czwartek, 9 maja 2013

fear(s)

Boję się niewielu rzeczy. Dwóch.
Może to dlatego, że jestem czyjąś starszą siostrą i kiedy byliśmy mali, a Jemu chciało się pić, to ja szłam do kuchni przez ciemny korytarz. Nie boję się więc ciemności.
Boję myszy. Panicznie. Od prawie-zawsze.
Boję nieudanego życia.

Wiem doskonale, w którym momencie zrodził się każdy z tych leków.
Wiem jak, w moim pojmowaniu świata, są one zasadne. Nieuniknione.

Nie wierzę w oswajania. Terapię, ani walkę z takimi słabościami.
Nie wchodzę więc do piwnic. A kiedy już muszę zapalam światło i głośno potrząsam kluczami.

I tylko to życie. Nie wiem co z tym życiem.
Bo przecież nikt nie mówi to jest to. Lepiej być nie mogło.