Większość
wszystkiego rodzi się w bólu - miłość, przyjaźń, rozczarowania, a nawet dzieci.
Towarzyszący od początku ból ewoluuje. Może przerodzić się w gniew czy
obojętność. Z czasem może stać się miłością, szacunkiem lub, po prostu,
przyzwyczajeniem.
Część z nas uczy
się z nim żyć. Znosić, jak okruchy korka w dobrym winie - szkoda przecież wylewać wina.*
Inni nie
potrafią. To, po prostu, nie jest w ich stylu.
Bo co kiedy ból
jest zbyt duży? Zbyt świeży, by nauczyć się przechodzić obok niego obojętnie?
I najważniejsze,
jak to jest, kiedy dwie osoby odbierają go inaczej? Nie mocniej, nie tępiej.
Inaczej.
Piosenką sezonu i
życiowych rozterek, przypadkowo, stała się Sunset. Harmonijna. Śpiewana na dwa
głosy. Różna.
Bo Ona już nie
wybaczy.
When I see you again
I'll know not to expect
Stay one step away
We won't have to wait
Dlaczego więc On,
w tym samym czasie, czuje, że ta, która zamknęła już wszystkie drzwi i okna,
wita Go jak przyjaciela?
When I see you again
And I'm greeted as a friend
It is understood
That we did all we could
To czy jest to
obojętność? A może życie? A może tak po prostu trzeba?
Obojgu jest żal,
że udają. Że grają w te gry.
I always
thought it was a shame
That we
have to play these games
Że zachowują się jak para nieznajomych.
I always
thought it was sad
The way we
act like strangers
Co wtedy?
Nic.
Niepozbawione znaczenia, choć tak częste i prawdziwe - nic.
Bo czasem już nie
ma odwrotu. Jest most, którego nie można przebyć i kilka słów, które zostały
już wypowiedziane.
Żyjemy dalej. Z
bólem lub nie.
A wino wylane.
* Message in a bottle, movie.
* Message in a bottle, movie.