Nie mam pewności co do tego, dokąd zmierza
świat. Ale mam przeczucie, że, mimo wszystko, będzie tam telewizor.
Z niedowierzaniem czytam o ludziach, którzy
podejmują wyzwanie (!) dotyczące nieoglądania telewizji i zaskoczeni odkrywają,
że telewizor to złodziej czasu. Że tyle innych rzeczy można robić. Że na tak
wiele znajduje się czas.
Czytam z niedowierzaniem, bo od lat w moim domu
nie ma telewizora. Są co prawda tacy, którzy twierdzą, że jeszcze się dorobimy –
babcia mojego Męża. Oraz tacy, którzy chcieli nam oddać swój telewizor –
kilkadziesiąt osób. Są także i tacy, którzy wciąż nie mogą zrozumieć to, co my
robimy? – bez imion.
Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia jak ludzie znajdują czas na
cokolwiek, kiedy po powrocie do domu, po obiedzie, albo, co gorsza, w jego
trakcie, włączają telewizor.
Jakiś czas temu, po kilku latach bez
telewizora oraz bez mieszkania z rodzicami, podczas kolejnej przeprowadzki, wprowadziłam
się, na powrót, do domu rodzinnego. Wracałam z pracy. Jadłam obiad. Włączałam telewizor.
Tu program. Tam serial. Potem Fakty. Potem
film po wiadomościach. Potem kolejny program.
A potem już tylko noc.
Też od ponad 8 lat nie mam telewizora i jestem z tym szczęśliwa. Chodzę może dlatego częściej do kina i teatru, a co chcę oglądam czasem na komputerze....
OdpowiedzUsuńktóry niestety tak jak telewizor jest złodziejem czasu :(
A takich którzy twierdzą, że jeszcze się dorobimy słucham bardzo często tak jak Ty :)
Niesamowite to jest.. no niepojęte dla mnie! Myślę, że bym nie umiała.. ale pewnie bym umiała.. tylko telewizor jest ze mną od zawsze.. więc ciężko mi wyobrazić sobie, że mogłoby go nie być.. Podziwiam Cię już za kolejną rzecz. I wciąż czekam na więcej i więcej :-) Tylko nie czuj presji jakieś z mojej strony czy coś ;-)) Ja to piszę jedynie z pozytywnym podtekstem :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńU nas jest, bo lubimy oglądać filmy na czymś większym niż ekran monitora ;), bo czasem zaskakujące rzeczy można obejrzać na VOD, bo ma funkcję nagrywania. Ale...nie włączam zaraz po przyjściu do domu, nie jemy żadnego posiłku, kiedy jest włączony, anie nie zmuszamy gości do siedzenia przy tv...najważniejsza jest równowaga i tyle.
OdpowiedzUsuńW czasie, gdy byłam w ciąży, w Stanach leciały bardzo istotne odcinki "Dr House'a", u nas wtedy na bieżąco oglądane wyłącznie dzięki pirackim wersjom w Sieci. Przyznam, że namiętnie to oglądałam i ubolewałam, że po porodzie nie będę miała czasu na ostatnie sezony.
OdpowiedzUsuńTak właśnie było - dziecko pochłonęło mnie totalnie. I choć nigdy dużo TV nie oglądałam, tak nawet nie miałam czasu na te 45 minut dla doktorka. Z początku źle mi z tym było, ale wkrótce odkryłam (ponownie), że zamiast oglądać coś, co nic pożytecznego do mojego życia nie wnosi, wolę czas relaksu poświęcić na czytanie.
Po raz kolejny książki wygrały w moim życiu z telewizją. I dobrze mi z tym. Nawet, gdy ze strony znajomych w pracy i poza nią padają pełne zdziwienia pytania: "jak to? nie oglądałaś Mam Talent/Kac Vegas/meczu/itp.?"
Ano... nie oglądałam. Przeczytałam za to mnóstwo fantastycznych książek. No i powróciłam do nauki gry na pianinie. A i ostatnio wyciągnęłam stare lale i szyję dla nich ubranka. Córcia się ucieszy...
no jakoś tak jest, że ten złodziej czasu ogarnia bardzo szybko.
OdpowiedzUsuń;)
Mam, ale nie oglądam TV. Za to oglądam mnóstwo filmów na dvd na bardzo dużym ekranie.
OdpowiedzUsuńMnie zdarza się oglądać na ścianie.
UsuńJa także nie wyobrażam sobie jak można zaraz po przyjściu do domu od razu sięgać po pilota i mieć włączony telewizor non stop!
OdpowiedzUsuńMy mamy telewizor, ale bez telewizji, tylko po to by oglądać na nim filmy zamiast na monitorze komputera i jest nam z tym wspaniale:)
Na studiach nie mialam ani tv, ani komputera i komórkę byle jaką...póxniej jakoś z czasem wszystko się znalazło...teraz mamy telewizor, ale szczerze - jeśli umie się z nim odpowiednio obchodzić - to wcale a wcale nie jest złodziejem czasu...jakoś nie zauważyłam, abym tępo zaraz po przyjściu do domu klikała ON...i oglądała wszystko jak leci...owszem oglądam - ale np wiadomości podczas prasowania...jakiś ulubiony serial - ale nie, żebym czynności po pracy uzalezniała od tego czarnego pudełka :) Wolę nawet wieczorem obejrzeć dobry film na kopmuterze niż w tv - bo co chwilę leci tu w kółko to samo...wszystko ejst dla ludzi - ale trzeba umieć z tego korzystać i mieć umiar :)
OdpowiedzUsuńMam tv ale wole poczytać książkę. Jakież jest zdziwienie koleżanek z pracy, że ja mam czas na czytanie książek!!! One nie czytają bo nie mają czasu - na książki, bo oglądanie seriali opanowane mają do perfekcji
OdpowiedzUsuńnie rozumiem tej nieumiejętności obchodzenia się z telewizorem.
OdpowiedzUsuńjeśli mam w domu pistolet, to nie znaczy, że muszę strzelać z niego bez przerwy:)
jeśli mam w domu telewizor, to nie znaczy, że musi być ciągle włączony.
as simple as that.
ja mam telewizor.
oglądam wiadomości głównie, bo na nic innego nie mam czasu, więc raczej to nie telewizor mi go zżera;)
i filmy oglądam na nim, bo projekcja na laptopie odbiera mi całą przyjemność oglądania filmu.
A ja mam wrażenie, że "umiejętność obchodzenia się z telewizorem" to dla znacznej części dość trudna sprawa.
UsuńOdkąd się wyprowadziłam z domu rodzinnego żyję bez tv (co nie jest równoznaczne z brakiem telewizora, bo w którymś kącie w moim obecnym domu stoi). I tylko przy każdej wizycie u rodziców mam ochotę na pooglądanie - bo polska tv i tak mi się z reguły nostalgicznie robi.
OdpowiedzUsuńI co? wytrzymuję góra godzinę. Nic mnie w tej tv nie kręci! Wręcz mnie wkurza.
Swoją drogą mam też chyba osobowość antyserialową - jeśli można taką mieć.
Kiedyś wciągnęła mnie Ally McBeal. Jeden jedyny serial ever!
I tyle moich przygód z tv :-)
Po slubie moj maz zdecydowanie nie chcial miec Tv w domu, teraz po przeprowadzce za moja namowa kupilismy i nigdy nie zalowalam tej decyzji, bo sa tygodnie ze nasz maly odbiornik nie jest wogole wlaczony, ogladamy filmy, ciekawe reportaze i ja od czasu do czasu polskie filmy i programy na komputerze, ktore wprowadzaja mi troche swojskiej, polskiej atmosfery, mozna zyc z telewizorem i czerpac z niego przyjemne chwile. Magdalena
OdpowiedzUsuńDla mnie prawdziwym "challengem" byłoby gdyby ktoś powiedział... ten tydzień będę off line.
OdpowiedzUsuńAlbo deklaracja, świadomie nie mam internetu w domu.
Oooo ;).
Ale telewizor... to nie jest czynność bezwarunkowa jak wdech i wydech. To czy zrobię pstryk, usiądę i tak zalegnę na długie godziny to tylko i wyłącznie moja decyzja.
Zgadzam się co do "off-line". To bywa wyzwanie.
UsuńChoć zdarza mi się, i to bez tragedii i wyrzeczeń, weekend bez internetu.
Ja też nie mam TV - oglądanie go przy okazji wizyty u rodziców bywa dość ekscentrycznym doświadczeniem ;) Oni sami nie wyznają oglądania non stop, ale każda reklama/wiadomości robią na mnie wrażenie... obce kulturowo ;) potwierdzam - dobrze mieć dystans do tego, do internetu również ;)
OdpowiedzUsuńTelewizor, a raczej jego brak nie jest dla mnie wyzwaniem. Brak telefonu i komputera już tak. Każdy ma swoje klocki.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie rozumiem Twojego poruszenia w tym temacie.
OdpowiedzUsuńTy uwielbiasz Internet i (jak widać) jesteś jego codziennym użytkownikiem. Ja w domu laptopa odpalam szalenie rzadko. Służy on głównie celom praktycznym. Nie lubię tracić czasu na życie "online". Jednocześnie nie czuję się niewolnicą telewizji. Mam swoje ulubione programy (choć ramówki poszczególnych stacji zdają się być momentami kalką), seriale (jaka jest różnica w oglądaniu serialu 4x w tygodniu, a taśmowym online w jeden dzień?). Nie mamy w domu porządnego radia, więc często słucham radia za pomocą kablówki.
Mój Mąż ma taką pracę, że naprawdę nie ma czasu, żeby siedzieć i czytać np. wiadomości (a jest maniakiem polityki i uwielbia wiedzieć co, gdzie i jak), w związku z tym nie widzę problemu, że czasem w Naszym domu gości stacja TVN24.
Nic nie kradnie czasu, jeśli czas jest umiejętnie gospodarowany.
Ja mój lubię spędzać na czytaniu, gotowaniu, coraz częściej - sprzątaniu (to mnie relaksuje).
Osobiście - spokojnie mogłabym żyć bez Internetu.
Leżałam 5 dni w szpitalu i ani razu telewizor nie został włączony. Tylko radio, radio.
Nudna jestem jak na XXI w ;)
Nie wiem czy nazwanie tego poruszeniem jest właściwym słowem.
UsuńPrawda jest jednak taka, że generalizowanie rzadko kiedy przynosi coś dobrego. Nie uważam więc, że cała ludzkość nieumiejętnie korzysta z telewizji czy samego telewizora, a większa jej część.
Może to też kwestia środowiska, w którym się obracamy? Ja w swoim dość często widzę wiecznie włączony telewizor i wpatrzone w niego małe dzieci.
A internet? Nie zamierzam zaprzeczać. Internet musi być.
Podobnie jak radio w łazience.
Nazwałam to poruszeniem, bo temat pojawiał się już wcześniej. Pamiętam Twój wpis o tym, że zatopiłaś się w świecie online i po 30 minutach zorientowałaś się, że siedzisz w płaszczu. Więc może uznajmy, że każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma ;)
OdpowiedzUsuńWpatrzone w TV dzieci mnie przerażają. Ale tutaj akurat kop w tyl należy się rodzicom ,którzy telewizję traktują jak supernianię, dobrą na wszystko.
O Boże. Słowo pisane nidgy nie ginie! :)
UsuńTelewizor zastąpił komputer. Żadnym wyzwaniem jest życie bez telewizora, kiedy przed sobą ma się monitor komputera. Który jest chyba jeszcze gorszym pożeraczem czasu. :)
OdpowiedzUsuńLubię, odwiedzam i doceniam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam po kotylionik ;)
http://blog.wytworniaslubow.pl/2012/12/so-sweet-blog-award-dziekuje-i-typuje.html
U mnie jest telewizor ale rzadko spedzamy ze soba czas. Ciesze sie, ze mnie nie owladnal :-)
OdpowiedzUsuńJa mam, ale oglądam wybrane programy. Dla mnie złodziejem czasu jest komputer...
OdpowiedzUsuńhttp://trzydziestkaa.blox.pl/html
ja też nie mam tv.
OdpowiedzUsuńw sumie w naszym domu nie ma tv - już od lat.
i nawet nie ma w planach.
ba, zdarzyło nam się wynająć mieszkanie, w którym był telewizor- i naszą pierwszą prośbą do właściciela było to- żeby ten telewizor zabrał.
czasami tęsknię za animal planet, discovery, ale to prawie taka sama tęsknota jak za dawno nie odwiedzanymi miejscami.
pamiętamy- jakie dzięki nim przeżyliśmy chwile, ale wcale nie mamy pewności, że chcemy w te miejsca wrócić,
bo może się okazać, że to się wszystko tak pozmieniało,
że tych miejsc nie poznamy wcale.
komputer też może być czasopożeraczem- ale trzeba umieć go wyłączyć.
tak na codzień najczęściej wystarcza nam 8 godzin komputera w pracy, w domu jest czas na oddech.
no, chyba, że czasem oglądamy jakiś film.
a już weekendy- są praktycznie całe "analogowe".