Spotykam czasem ludzi, którzy potrafią urzec mnie jednym zdaniem. Ludzi, którzy zdają się żyć w zgodzie ze sobą. Spokojnie. Uważnie.
- Wracałem do domu, to znaczy, nie do domu tylko do Poznania. Ale wiesz, w Poznaniu jest Ania, więc dla mnie to dom – mówi mi w samochodzie Pan Młody na trzy godziny przed swoim ślubem.
Przez te wszystkie przeprowadzki zapomniałam, że dom to nie miejsce.
Piękne słowa. Ważne jest to kiedy ktoś o nas mówi, za naszymi plecami. To wtedy jest szczere i prawdziwe. Widać, że chłopak szczerze zakochany. Oby więcej takich mężczyzn na naszych drogach życia Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńMnie też się spodobał :)
UsuńDokladnie! Mam dokladnie to samo!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńi domow moze chyba byc kilka.. ja mam dwa, a czasem wydaje mi sie, ze trzy nawet. Pamietam, jak moj Irlandczyk sie ucieszyl, kiedy po raz pierwszy powiedzialam, wracajac z Poznania do Cork "I'm coming HOME".
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze "indeks ludzi" zapowiada więcej urzekających postaci! czekam niecierpliwie :-)
Dom moich Rodziców jest zawsze moim domem. Idę do domu, będę w domu, u nas w domu. A nie mieszkam tam już parę dobrych lat :)
Usuń