Nie mam pewności co do tego, dokąd zmierza
świat. Ale mam przeczucie, że, mimo wszystko, będzie tam telewizor.
Z niedowierzaniem czytam o ludziach, którzy
podejmują wyzwanie (!) dotyczące nieoglądania telewizji i zaskoczeni odkrywają,
że telewizor to złodziej czasu. Że tyle innych rzeczy można robić. Że na tak
wiele znajduje się czas.
Czytam z niedowierzaniem, bo od lat w moim domu
nie ma telewizora. Są co prawda tacy, którzy twierdzą, że jeszcze się dorobimy –
babcia mojego Męża. Oraz tacy, którzy chcieli nam oddać swój telewizor –
kilkadziesiąt osób. Są także i tacy, którzy wciąż nie mogą zrozumieć to, co my
robimy? – bez imion.
Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia jak ludzie znajdują czas na
cokolwiek, kiedy po powrocie do domu, po obiedzie, albo, co gorsza, w jego
trakcie, włączają telewizor.
Jakiś czas temu, po kilku latach bez
telewizora oraz bez mieszkania z rodzicami, podczas kolejnej przeprowadzki, wprowadziłam
się, na powrót, do domu rodzinnego. Wracałam z pracy. Jadłam obiad. Włączałam telewizor.
Tu program. Tam serial. Potem Fakty. Potem
film po wiadomościach. Potem kolejny program.
A potem już tylko noc.