piątek, 11 maja 2012

nothing else matters

Tęsknię za miastem, w którym kiedyś mieszkałam. Za miastem, które przez chwilę było moim, choć nigdy bym siebie o to nie podejrzewała.
Tęsknie za deptakiem, wygodnymi ławkami i wszechobecną zielenią. Za muzykami i dziećmi taplającymi się w fontannach. Za zapachem ciepła.

Czasem, zwłaszcza wiosną, pozwalam, by czas się cofnął. Wychodzę z pracy i niespiesznie idę na deptak. Wyciągam książkę, choć jej nie otwieram. Kilka metrów dalej, ktoś gra na skrzypacach Nothing else matters. I jest tak, jak kilka lat temu.

W drodze powrotnej myślę o miejscach na Ziemi. Naszych miejscach i o niezachwianej pewności, że to właśnie one.

Nie wiem, które jest moim. Tak jak nie wiem czy jest tylko jedno. Może jest ich kilka? Może nie wszystkie jeszcze odkryłam. A może poczucie, że to właśnie to miejsce, to życie i ten moment nigdy nie będzie mi dane.

* przepisane

14 komentarzy:

  1. Też tęskniłam do Lublina... ale bardziej do ludzi i ogólnego klimatu niż do samego miasta... Teraz zakochałam się w moim małym skrawku śląska... to na pewno jest moje miejsce na ziemi...

    OdpowiedzUsuń
  2. nigdy nie byłam w Lublinie, choć jestem bardzo ciekawa tego miasta.
    swojego miejsca na ziemi dłuuugo szukałam.. i chyba nawet znalazłam, ale któż to wiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lublin warto odwiedzić... to naprawdę wyjątkowe miasto... Ale do mieszkania, życia żadne. A szkoda :(

      Usuń
    2. Ja też chyba nigdy nie byłam w Lublinie.

      Usuń
  3. "Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma" - to raz. Dwa: ostatnim akapitem wycięłaś mi lukę w mojej teorii. Myśli układam w identyczne sformułowania i ostatnio coraz bardziej jestem przekonana, że każdy ma tyle tych miejsc, na ile pozostawił w każdym z nich fragment miłości (przeróżnej). Dlatego nie rozliczam się za to, że sama mam ich kilka :)! Grzeję się myślą, że choć nie na stałe, to jednak zawsze, do każdego z nich, mam możliwość powrotu i wzięcia z niego choć na chwilę coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam "coś" napisać ale to "coś" właśnie to przeczytałam.Dodałabym tylko im więcej takich miejsc, tym jesteśmy bogatsi.

      Usuń
  4. Myslalam, ze teskni sie tylko na emigracji, ale to prawda, teskni sie do wielu miejsc,a takze zdarzen. Ja tesknie coraz czesciej za beztroskimi latami dziecinstwa i wszystko odtwarzam w pastelowo-bajecznych kolorach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wtedy było jakoś tak łatwiej, fajniej :)
      Pewnie każdy czasem tak tęskni.

      Usuń
  5. Mnie zastanawia to, czy jeśli los sprawia, że trafiamy do jakiegoś miasta (np. na studia...), ma jakiś cel, przesłanie, przeznaczenia...? Czy warto wtedy podjąć decyzję i zmienić miejsce, szukać swojego miejsca na Ziemi? Czy może potraktować to jako wspomniane przeznaczenie... i czekać na dobre chwile. I czerpać z nich jak najwięcej.
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim odczuciu, pytania o los, cel i przeznaczenie należą do gatunku trudnych. Raczej tych bez odpowiedzi.

      Usuń
    2. Niestety. Do tego utrudniają podjęcie decyzji. Z drugiej strony, żeby przekonać się, trzeba zaryzykować. Właśnie, zaryzykować!
      Agnieszka

      Usuń
    3. Przeżyć co jest do przeżycia, a na końcu sprawdzić czy podjęte decyzje były właściwe,

      Usuń
  6. Nasze miejsca są tam, gdzie mieszkamy, pracujemy, żyjemy. Jeśli ich jest kilka to miło wracać do nich, z tęsknoty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam specyficzne przeczucie tego, że właśnie TO MIEJSCE powstaje, że właśnie wykiełkowało ziarenko z którego być może wyrośnie MOJE DRZEWO.
    Tak czułam gdy kupiłam działkę, lub gdy wprowadzałam się do nowego mieszkania (kolejnego wynajmowanego-w nielicznych to czułam)... to samo czułam gdy kupiłam rower i pomyślałam, że może dzięki temu Poznań stanie się moim miejscem na ziemi (i chyba się stał). Lubię te chwile gdy jeszcze nic nie wiadomo... gdy jest tylko przeczucie, a może nadzieja.

    OdpowiedzUsuń