wtorek, 10 kwietnia 2012

know how

Czytałam gdzieś kiedyś wywiad z Edgarem Keretem, którego niespecjalnie lubię jako pisarza, choć opowiadanie, jako forma literacka, jest mi bliskie. Powiedział On, że pisze krótkie opowiadania, nie tylko dlatego, że można je przeczytać w drodze do pracy, ale także dlatego, że jeśli autor takowych ma wystarczająco dużo szczęścia, ludzie myślą o nich przez resztę dnia.

Twierdzenie o tym, że żyjemy szybko i w biegu, nie będzie ani nowe, ani odkrywcze. A jednak, dla mnie, wciąż będzie zastanawiające. Dokąd zmierza świat, w którym to, co krótkie jest lepsze?
Krótkie filmy (jestem fanką), krótkie zadania (czyli istota zielonych-butów), a potem już tylko krótkie rozmowy przez telefon (zwykle w oczekiwaniu na autobus) i szybkie spotkania (gdzieś na granicy tego co trzeba zrobić).
Ciągłe spoglądanie na zegarek, na ekran telefonu, na uciekający za oknem krajobraz.

I tylko nieliczni mają umiejętność zatrzymywania się w tym szalonym świecie. Bycia tu i teraz.
Mi zdarza się bywać tak w Paryżu. Mieście, które uwielbiam do granic możliwości, a w którym czas nie ma znaczenia.

A Wy, jak zatrzymujecie chwile?

27 komentarzy:

  1. Zwykle przebywanie z Nim, to odskocznia od wszystkiego. Czas się zatrzymuje i nie ważne, jak jesteśmy zmęczeni nawet wspólne milczenie to najlepsza forma odpoczynku. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja na odwrót, uwielbiam kilkusetstronicowe książki, bo to dla mnie obietnica historii, która ma potencjał mnie porwać (do opowiadań dopiero się przekonuję), długie rozmowy, spotkania z bliskimi, długie artykuły w gazetach, długie godziny spędzane na niczym. Nie lubię być poganiana, pędzona skądś dokądś. Chyba po prostu taki typ człowieka:P

    OdpowiedzUsuń
  3. ostatnio nie potrafię się zupełnie zatrzymać.
    liczę że zatrzymam się na najdłuższych wakacjach mojego życia, niedługo.

    a z krótkiej formy - polecam opowiadania Alice Munro (zwłaszcza tom: "kocha, lubi, szanuje"). wyniosłam z nich więcej niż z niejednej 1000 stronicowej powieści. właściwie to wyniosłam z nich najwięcej z tego z czym ostatnio literacko miałam do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, i pewnie przywieziesz z tych wakacji przepiękne zdjęcia i potem ja będę łaziła i myślała jakby tam pojechać :) Dokładnie tak miałam po Twojej Toskanii.

      Alice Munro mówisz?
      Skoro polecasz to mus będzie mi przeczytać :)

      Usuń
    2. zbiorowe czytanie :-)
      ja wpisałam na listę książek "do przeczytania".
      o!

      Usuń
  4. też polecam! właśnie jestem w trakcie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak już któraś z Was znajdzie niezawodny sposób, to dajcie znać, mi się nie udało

    OdpowiedzUsuń
  6. Lapidarność jest sztuką, której nigdy nie udało mi się posiąść. A czasem lepiej powiedzieć 2 zdania, ale trafnie, niż rozwlekać się nadmiernie (na co dzisiaj rzeczywiście tak niewielu ma czas). Ale czasami szkoda mi było, że zielone-buty nie rozwijały bardziej Twoich spostrzeżeń. A tu taka miła niespodzianka :-) Czytam z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo mi miło :)
      Choć nie mam pewności jak długo utrzyma się we mnie chęć "dłuższego" pisania.

      Usuń
    2. Tak się porobiło że kiedy się zatrzymasz - coś stracisz,.. a nie ma zbyt wiele czasu na to żeby zastanowić się co można stracić bez większego bólu

      Usuń
  7. Bardzo ważna sprawa z tym czasem i jego umykaniem,skracaniem.Ponoć największą sztuką jest nic nie robić i myśleć przez 10 minut?!! Spróbujcie!A tak w ogóle to lubię zaglądać w Pani Zielone Buty:-)
    Pozdrawiam - Kamila

    OdpowiedzUsuń
  8. Najczęściej zatrzymuję chwilę na spacerze z psem, bo aktualnie nie stać mnie na wytchnienie, ale za dwa tygodnie się pomyśli o jakiejś luźniejszej formie wypoczynku:)

    OdpowiedzUsuń
  9. mam takie chwile, krótkie, pełne namiętności, miłości, chęci i ... niech mnie nęci :)
    lubię te krótkie chwile, wręcz uwielbiam patrzenie na zegarek, na wyświetlacz telefonu ale z biegiem czasu mnie to męczy ... chciałabym się zatrzymać i zatracić ... ech.

    OdpowiedzUsuń
  10. fotograficznie i czytelniczo. czasem jeszcze kofeinowo. nie ma dla mnie nic bardziej relaksująco - spowalniającego, jak siad na murku, w środku miasta, z kawą w ręku i przyglądanie się pośpiechowi innych. ostatnio miałam okazję w stolicy. wspominam do teraz.

    ps. ja też wolę krócej. im dłuższe rzeczy piszę, tym bardziej wydaje mi się, że to same głupoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja siedziałam tam ostatnio na moście w Pradze :)
      I to było coś!

      Usuń
  11. Krótkie formy tak - opowiadania, Zielone-Buty, etiudy filmowe czy teatralne. Ale świat, o którym piszesz jest mi zupełnie obcy. W takim świecie ogarnia mnie wrażenie tymczasowości, którego szczerze nienawidzę! Chwytam więc chwile jak tylko moge, utrwalam na fotografiach, zapiskach czynionych zazwyczaj na serwetkach, strzępkach papieru, notatniku, który noszę zawsze przy sobie... Taki świat lubię... niespieszny, uważny... a zarazem bogaty w tak przeciez ulotne chwile...

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie da się zatrzymać chwili. Choćbyśmy nie wiem co robili i jak się starali. Tego zrobić się zwyczajnie nie da. Po każdej mijającej chwili zostaje jednak wspomnienie. I to najważniejsze. Trzeba żyć tak żeby wspomnienia były dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale tu sie porobilo, fiu fiu :-)
    Ciesze sie, ze wiecej piszesz, lubie bardzo :-)

    Nie mam sposobu, co mnie bardzo drazni, a pamiec niestety u mnie bywa bardzo zawodna...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak się zastanowię, to najszybciej ostatnio minęły mi chwile na rozmowie z życzliwą i serdeczną osobą - cyk, niby kilka słów i tik-tak dwie godziny, chwile na spacerze z córeczką - cyk i tylko nasze coraz dłuższe cienie skłaniały do zawrócenia i obrania kierunek - Dom.
    Ale lubię kolekcjonować te krótkie fajne momenty - uśmiech Pani w kiosku, mocny uścisk dłoni, osoby którą cenię, toast za nową pracę przyjaciela. I tak je zatrzymuję.
    (przepraszam za dublowanie postów... ale jakoś tak mam od dłuższego czasu na blogerze :()

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu :)
      Już skasowałam to, co miałam skasować.

      Wysłałam też film. Wczoraj. Ogromnie mi głupio, że tyle to trwało.

      Usuń
  15. Mam w głowię taką skrzynką z zatrzymanymi chwilami. W odpowiednich momentach, kiedy nic już nie pomaga, czepiam się tych obrazów jak deski ratunkowej. Rzeczywiście, trudno jest je zatrzymywać w biegu, ale są na to sposoby. Wyobrazić sobie, że jest się gdzieś pierwszy. Zdziwić się. Zachwycić albo wzruszyć. I spakować do skrzynki.
    Bardzo lubię Kereta ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń